*Witam Was drogie mamusie i zapraszam do przeczytania poradnika o tym, jak karmić piersią, kąpać, przewijać i usypiać swojego maluszka - na podstawie moich doświadczeń macierzyńskich...*

Najważniejszy pierwszy roczek...

<>
Pierwszy miesiąc...trudne początki:karmienie, przewijanie,sen,karmienie...i tak w koło.
Pierwszy miesiąc - ten najważniejszy - ujmę wg  schematu,  który bardzo dokładnie przedstawi Wam drogie mamy zagadnienia związane z opieką nad Waszymi maluszkami. A zatem:

Cesarskie cięcie.  
Jeśli urodziłyście siłami natury to możecie pominąć tą część. Ja urodziłam poprzez cesarskie cięcie, dlatego co nieco omówię z własnego doświadczenia. Nie jest łatwo zajmować się maleństwem po cesarce, ze względu na to, że miejsce po cięciu jest obolałe, a brzuch właściwie odrętwiały (spowodowane to jest przecięciem nerwów podczas operacji). Mój brzuch dochodził do siebie przez wiele miesięcy, tzn. mówię o całkowitym odzyskaniu czucia. Starajcie się nie dźwigać, bo mogą pojawić się po tym powikłania, zatem oszczędzajcie siły na dzieciątko. Jeśli nie czujecie się na siłach po prostu zajmijcie się tylko swoim maleństwem, a porzućcie myśl o sprzątaniu, czy praniu. Nawet jeśli tydzień nie posprzątacie to nic wielkiego się nie stanie. Starajcie się wykorzystywać swojego partnera do pomocy, o ile on będzie w stanie Wam pomóc, np. po pracy może zrobić zakupy. Moim problemem po cesarskim cięciu były bóle w krzyżu, czasem naprawdę dokuczliwe, dlatego wstawanie w nocy do dziecka lub przewijanie w niewygodnej pozycji, może być naprawdę wyczerpujące. Karmcie piersią w wygodnej pozycji, bo karmienie np. przez 20 minut to nie lada wyczyn, jeśli macie schylone plecy. Znajdźcie swoją pozycję, np. kładąc dość twardą poduszkę na kolanach, a na niej maleństwo, lub podstawiając sobie pod nogi jakąś grubą książkę, czy cokolwiek co uniesie Wasze uda do góry, a na udach będzie leżało dziecko. Ja właśnie takie metody stosowałam. Najlepiej też wybrać sobie jakiś fotel, lub sofę z oparciem. A dalej o karmieniu piersią poniżej... 
 

Karmienie piersią
 W moim przypadku z tym karmieniem nie było tak różowo, jak na filmach, kiedy to przystawiasz oseska do piersi i o nic nie musisz się już martwić. Mojemu synkowi w szpitalu podano po urodzeniu butelkę, bo tak było wygodnie pielęgniarkom, nie trzeba przecież tracić czasu na zbędną naukę przystawiania do piersi. Potem było już tylko gorzej. Nie chciał, a raczej nie umiał ssać piersi, nawet fakt, że brodawki mam małe nie miał znaczenia. Dziecko nie umiało chwycić brodawki, bo chwyciło wcześniej...smoka z butelki. No cóż w szpitalu i po wyjściu z niego podawałam butelkę, chociaż w dalszym ciągu - jako ambitna matka dbająca o dobro swojego maleństwa - starałam się przystawiać malca do piersi. Moje dni wyglądały mniej więcej tak: karmienie piersią, przewijanie, płacz dziecka, a więc znowu karmienie, krótki sen dziecka, karmienie...miałam wrażenie, że karmię 23 godziny na dobę. Karmienie odbywało się mniej więcej co 20 minut, pół godziny. (jedno karmienie trwało średnio nawet do 40 minut!)..wieczorami, gdy już padałam z nóg podawałam - z bólem serca - butelkę, bo miałam wrażenie, że dziecko się nie najada, bo nie umie ssać piersi. Na szczęście wpadłam na pomysł - prawdopodobnie zaczerpnięty gdzieś z internetowego forum - aby spróbować karmić przez silikonowy kapturek, podobny do smoczka. To naprawdę świetny wynalazek (dodam tylko, że mój synuś około 5 miesiąca przestał ssać przez kapturek ). Początki były trudne, bo pojawiło się coś nowego, ale ze względu na kształt podobny do smoczka, dosyć szybko synuś nauczył się chwytać brodawkę razem z kapturkiem no i ...ssać pierś! Po około dwóch tygodniach przestałam podawać butelkę, a w jadłospisie mojego malca było tylko piersiowe mleczko. A zatem udało się i trud nie poszedł na marne. Co prawda nadal karmiłam bardzo często, nawet co pół godziny, ale wynikało to po prostu z głodomorstwa mojego synusia.
Pozycje do karmienia w moim przypadku wyglądały tak: przez pierwsze mniej więcej 4-5 miesięcy były to pozycje klasyczne, czyli dzidzia trzymana z przodu przy piersi, czasem stosowałam też metodę, gdzie maluch sobie leży, a my pod paszką bierzemy jego główkę i karmimy w ten sposób. Jak gdyby całe ciałko jest obok naszego, tylko główka wygląda spod paszki. Zmiana pozycji przy karmieniu powoduje, że mleczko jest odciągane równomiernie ze wszystkich kanalików mlecznych. Potem, czyli po jakiś 4-5 miesiącach nauczyłam  mojego szkraba ssać na leżąco (należało mi się wreszcie trochę wygody).
Sposób karmienia był właściwie różny (w zależności od tego gdzie czułam, że jest więcej pokarmu), ale raczej trzymałam się zasady, że najpierw jedna pierś, potem druga, a przy następnym karmieniu zaczynałam od tej na której poprzednio skończyłam. Niektóre mamusie karmią np. tylko z jednej piersi, niektóre np. lewa pierś, prawa, a przy następnym znowu lewa. To wszystko zależy od tego, jak intuicja Wam podpowie, ale myślę, że ta moja zasada nie była taka zła. Po paru miesiącach sytuacja się i tak całkowicie unormuje i piersi będą produkować tyle mleczka, ile dziecku potrzeba.
UWAGA - mam do Was taką uwagę i prośbę..jeśli rozpoczniecie karmienie piersią i będzie Wam się wydawało, że  nie macie pokarmu w piersiach, a dzidzia nie najada się, nie podejmujcie pochopnie decyzji o butli!Butlę można podać zawsze. Po prostu karmcie nawet co 20 minut, jeśli dziecko się domaga, bo czasem jest tak, że piersi nie przybierają, nie są wypełnione "po brzegi" mlekiem i mamusie wpadają w panikę, że nie mają pokarmu. U mnie było podobnie. To mleczko tam jest tylko trzeba maleństwo przystawiać jak najczęściej, żeby pobudzić lepszą laktację. A więc przystawiać i jeszcze raz przystawiać, a mleczko popłynie na pewno. Jeśli dzidzia nie przybiera na wadze, powinnyście zgłosić się do lekarza, który Was nakieruje. Intuicja, pamiętajcie, intuicja Wam podpowie co robić...
Odpoczywajcie i jeszcze raz odpoczywajcie, wtedy kiedy śpi Wasze maleństwo Wy również śpijcie, lub odpocznijcie, nie sprzątajcie, nie pierzcie, nie ścierajcie podłóg...zróbcie to kiedy poczujecie się na siłach. Trochę bałaganu w domu jeszcze nikomu nie zaszkodził.


A zatem, jeśli tylko macie ku temu możliwości, karmcie swoje maleństwa piersią (pomijam wszystkie okoliczności zdrowotne). Wspomnę o jednym istotnym fakcie - piersi stracą swój dotychczasowy jędrny kształt i z tym musicie się pogodzić...Myślę, że kształt piersi nie ma znaczenia w porównaniu do tego, jaki zastrzyk odporności dajecie na przyszłość swoim dzieciaczkom.

Jak dbać o brzdąca.
Przewijanie.  Przewijajcie najlepiej na przewijaku lub na jakimś miejscu, które nie będzie Was zmuszać do schylania się. Oszczędzajcie plecki! (przydadzą się na dźwiganie maleństwa).
Do przewijania używałam płatków kosmetycznych, potem tych większych specjalnie przeznaczonych do pielęgnacji niemowlaków (polecam, bo nie zużywają się tak szybko jak te małe kosmetyczne) i ciepłej wody. Potem osuszałam płatkiem ponownie i smarowałam kremem. Do przewijania używałam sudocremu, który nakładałam w pachwiny i pod jajeczkami mojego synusia :) czyli w miejscach, gdzie mogą się robić odparzenia. Przewijanie odbywało się oczywiście za każdym razem, gdy była kupka, a było tych kupek wiele przy karmieniu piersią (właściwie po każdym karmieniu lub co drugie). Wiem, że przy karmieniu z butelki, kupek może być trochę mniej na dobę.
Kąpanie to bardzo ważna część całości. W szpitalu mój synuś miał pierwsze kąpanie, a potem już w domu, ale nie od razu w pierwszy dzień, tylko dopiero z tego co pamiętam na trzeci. Mycie odbywało się po karmieniu, ponieważ wtedy jeszcze karmienie było bardzo częste, więc po kąpieli było karmienie następne. Po karmieniu mały był spokojniejszy. Przed karmieniem, około pół godziny - ze względu na ciemieniuchę - nakładałam na główkę ciepłą oliwkę i nakładałam czapeczkę na pół godziny, po czym grzebieniem z drobno rozstawionymi ząbkami wyczesywałam ciemieniuchę. W moim przypadku było to trochę utrudnione, ze względu na gąszcz włosków, które miał mój synuś.  Po tym było kąpanie i mycie głowy. Cały rytuał kąpania, który stosowałam aż do około 6-7 miesiąca, wyglądał następująco: na przewijaku kładłam pieluchę, na niej układałam małego i po rozebraniu delikatnie przemywałam twarz płatkiem kosmetycznym (wacik nie nadaje się, bo drobinki włosków mogą dostać się do oczek) zamoczonym w przegotowanej wodzie (w przegotowanej wodzie przemywałam twarz mniej więcej do 6-7 miesiąca), następnie  delikatnie również namaczałam ciałko ciepłą wodą,  namydlałam ręce i delikatnie myłam wszystkie członki, za wyjątkiem twarzy. Tak namydlonego synka wkładałam razem z owiniętą w okół niego pieluchą do wanienki. W wanience pieluchę rozchylałam i zmywałam ręką, również delikatnie, całe ciałko starając się omijać pępuszek, który się goił. Podkreślam to słowo delikatnie, bo trzeba to wykonywać faktycznie spokojnie i delikatnie, aby nie wystraszyć malucha, by zaoszczędzić mu niepotrzebnych stresów.
Następnie - jeśli dzidzia ma sporo włosków tak jak w przypadku  mojego synka - namaczałam główkę odchyloną nieco do tyłu nakładałam niewielką ilość szamponu i spłukiwałam jakimś garnuszkiem z uszkiem, aby łatwiej było nabierać wodę z jakiegoś pojemnika.
Metoda mycia na przewijaku, a nie w wanience, bardzo ułatwia mamie umycie dziecka, a maleństwo czuje się bardziej zrelaksowane. Pieluchę po namydleniu stosuje się po to, aby dziecko łatwiej było wziąć na ręce i przenieść je z przewijaka do wanienki.
Nie wiem, czy to ta metoda spowodowała, że mój synuś szybko polubił kąpanie, później z towarzystwem ulubionej kaczuszki. 
Przygotowanie do snu to oczywiście osuszenie ręcznikiem po kąpieli, które należy wykonać dosyć dokładnie, szczególnie pod paszkami, pod szyjką, w pachwinach i w zgięciach łokci oraz kolan. Po kąpieli zastosuj czapeczkę, którą po pewnym czasie ściągnij, np. po 20 minutach, chyba, że Twoje dziecko nie ma włosków, to pozostaw na trochę dłużej. Do nawilżenia ciałka stosowałam oliwkę, jednak potem przestawiłam się na kosmetyki firmy emolium. Są dość drogie, ale ładnie nawilżają i łagodzą podrażnienia lub suchość skóry. Balsam do ciała tej firmy stosuję do dziś. Od czwartego miesiąca życia, po kąpaniu, a przed karmieniem podawałam  i podaję do dziś witaminę D3, tzw. Devikap, w kropelkach, 1 kropelka na łyżeczkę i potem kolacyjka w postaci piersi. Z tego co mi wiadomo witaminka powinna być podawana po 3 tygodniu życia dziecka. W okresie jesienno zimowym, podaję małemu wit. C, tzw. Cebion, ale co drugi lub trzeci dzień, po 3 kropelki na łyżeczkę zmieszane z mleczkiem wyciśniętym z piersi. Jednak od kiedy i w jaki sposób podawać te witaminy,  najlepiej skonsultować z lekarzem, bo każde dziecko jest inne i ma inne wymagania. 
Sen. Nie używajcie poduszek choćby najbardziej płaskich, są zbędne.  Dziecko układajcie w łóżeczku na pleckach, czasem można na boczku. Do przykrycia stosujcie nie gruby kocyk, który układamy pod paszkami. O ile to możliwe, temperatura w pokoju powinna mieć około 22 stopni. Zostawiajcie sobie zapaloną malutką lampeczkę, która da niewiele światła, ale na tyle aby pozwolić Wam zaspanym mamusiom dotrzeć do maleństwa, bez potykania się o przedmioty. Łóżeczko powinno stać jak najbliżej Waszego łóżka, bo niestety dość często będziecie wstawać. 
Ubranka w jakie najlepiej się zaopatrzyć to pajace do spania, np. 7 sztuk, a nawet więcej, bo na początku nie będziesz malucha przebierać w inne ciuszki na dzień, w inne na noc, po prostu będziesz przebierać, ze względu na  ciągłe zabrudzenia. Najlepiej w pierwszych miesiącach sprawdzają się pajacyki. Mogą być również body bez rękawów, które nakłada się pod pajacyki. Przydałyby się również ze 3 bawełnianie cieniutke czapeczki. Pamiętaj nie przegrzewaj swojego brzdąca, bo będzie marudził. Czapeczki nie stosowałam w domu, chyba że po kąpieli i to też dosłownie przez 20 minut po kąpieli, szczególnie, że mój synuś miał dużo włosków. Później sama zobaczysz, co z garderoby dziecięcej przydałoby się dla Twojego oseska.  
Spacer. Pierwszy spacer odbyłam z moim synkiem po około 4 tygodniach od jego narodzin, spacer trwał około 20 minut, potem z dnia na dzień ten czas stopniowo wydłużałam. Starałam się wychodzić codziennie, nawet gdy pogoda nie była najlepsza. W bardzo wietrzny, bardzo deszczowy  lub bardzo mroźny dzień nie wychodź, bo spacer nie będzie należał do najprzyjemniejszych, chociaż jeśli masz ochotę to wyjdź, ale obowiązkowo nałóż folię na wózek. Dziecko ubieraj intuicyjnie, a ja stosowałam zasadę, że o jedną warstwę ubranek synuś miał zawsze więcej, niż ja miałam na sobie. Jeśli wybierasz się gdzieś na dłużej, weź ze sobą matę do przewijania, kilka pampersów chusteczki do wycierania pupy. 
Problemy zdrowotne malucha - w ten temat nie zamierzam się wgłębiać, bo nie jestem lekarzem i w każdym przypadku, gdy dziecku coś doskwiera zgłaszajcie się do lekarza. Powiem jedynie, że mój synuś miał czeste problemy z łzawieniem oczek, szczególnie przez pierwsze miesiące i stosowałam sól fizjologiczną do przemywania (przemywałam od zewnętrznej strony oczka do kącika i oczywiście każde oczko osobnym płatkiem kosmetycznym), a także słabo zaparzonym rumiankiem, jednak zawsze i tak kończyło się to kropelkami przepisanymi przez lekarza. Podkreślam, że ważne jest, abyście na własną rękę nie starały się rozwiązywać problemów ze zdrowiem Waszych pociech, nawet tych wydawałoby się nie groźnych. W tym miejscu, skoro mowa o oczkach, przytoczę jeszcze taki szczegół, otóż czasem do oczek mojego synka dostała się rzęsa lub jakaś przezroczysta niteczka (pewnie z ubranka, lub kocyka) i wtedy po prostu wpuszczałam do oczka parę kropel letniej przegotowanej wody, aby te wypłynęły z oczka, zazwyczaj to pomagało. 

Smoczek - stosować, czy też nie. No cóż, początkowo byłam bardzo przeciwna smoczkom i starałam się unikać jego podania. Niestety jedne dzieci są bardziej spokojne i mogą się obyć bez smoka, inne są bardziej wrażliwe i domagają się smoka, aby zaspokoić swój odruch ssania, który je uspokaja. Smoka podałam i oczywiście nie namawiam, ale smoczek w niektórych przypadkach jest bardzo przydatny, np. gdy dziecko dużo płacze i ma problem z uspokojeniem się. W końcu po coś te smoki zostały wymyślone i aby oszczędzić maleństwu stresu i uspokoić go, wg mnie należy podać smoczek. 
Co jeść - każdy organizm maleństwa jest inny i na co innego reaguje, ale ja jednak starałam się jeść przez pierwszy miesiąc tylko potrawy gotowane, czyli warzywa i mięso drobiowe, gotowane. Nie należy to do przyjemności, takie jednostajne menu, ale trzeba się poświęcić...Jeśli chciałam sobie pozwolić na coś innego to zaraz po tym wypijałam pół szklanki herbatki z kopru. Unikałam mlecznych potraw, kapustnych oczywiście, a z owoców jadłam tylko jabłka i piłam sok jabłkowy. Musicie same sprawdzić, które owoce możecie jeść. Ja na przykład nie mogłam jeść bananów, ale wiem, że nie wszystkie dzieci reagują na banany. Po mlecznych potrawach i bananach mój synuś miał zaparcia i bolący brzuszek. Wydaje mi się, że w tym okresie bolących brzuszków i zaparć nie unikniecie, ale może akurat nie będziecie miały większych problemów. 
Jak prać ubranka niemowlaka? Trzymam się zasady, że przez pierwszy rok ciuszki należy prać osobno, na pewno nie z ciuchami pozostałych domowników, w proszku lub płynie przeznaczonym dla niemowląt, na pewno bez dodatków płynów zapachowych (dziecko ma pachnieć dzieckiem, a nie kwiatami, czy  falami morskimi). Wszystkie nowo zakupione ubranka powinny być wyprane przed pierwszym użyciem, bo skórka niemowlaka jest bardzo delikatna i podatna na wszelkie uczulenia, a przecież nie wiadomo kto wcześniej dotykał tych ubranek.
Po przyjściu ze szpitala, kiedy już dojdziecie do siebie, weźcie malucha na ręce i oprowadźcie je po całym domu, włącznie z łazienką :) i wyjaśnijcie maluszkowi, gdzie śpicie, gdzie się myjecie i gdzie spożywacie wspólne posiłki. Może się to wydać Wam trochę niemądre, ale nasze pociechy są bardzo mądre i wiele już rozumieją, chociaż dopiero pojawiły się na świecie, a taka wizytacja domku, pozwoli im na rozluźnienie się. Ja powtarzałam ten zabieg wielokrotnie, nawet w kolejnym miesiącu, gdy tylko czułam, że synuś, ma na to ochotę.


Ogólnie ten miesiąc podsumowałabym tak: pewnego popołudnia, gdy karmiłam lub przewijałam mojego synka, wszedł do pokoju mój mąż, na którego nawet nie miałam ochoty spojrzeć ze zmęczenia, a on zapytał: "Czy ty jeszcze pamiętasz, jak ja wyglądam?" Najprawdopodobniej, tak właśnie wygląda ten pierwszy miesiąc większości mam i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Zmęczenie, czasem rozgoryczenie i bezsilność połączone (momentami) z niesamowitą radością będą Wam towarzyszyć, może nawet w kolejnych miesiącach.









Brak komentarzy: