*Witam Was drogie mamusie i zapraszam do przeczytania poradnika o tym, jak karmić piersią, kąpać, przewijać i usypiać swojego maluszka - na podstawie moich doświadczeń macierzyńskich...*

Najważniejszy pierwszy roczek...

<>
Ósmy miesiąc - rozszerzanie diety.

Ósmy miesiąc dotyczył głównie rozszerzania diety o brokuły, makaron, ryż, kalafior, a z owoców banan, winogron, czasem troszkę brzoskwini i ząbek mandarynki. Mandarynki są uczulające, ale same musicie zobaczyć, czy faktycznie tak będzie w przypadku Waszych pociech. Mandarynka działa rozluźniająco na stolce malucha, dlatego stosowałam je, bo mały miał problemy z zaparciami. Wydaje mi się, że zaparcia były spowodowane moim błędem, a mianowicie, powinnam podawać więcej płynów do picia.
W ósmym miesiącu wprowadziłam również do diety kaszkę. Osobiście polecam "Mleczną kaszkę mannę" z Bobovity. Nie wprowadziłam mleka modyfikowanego, bo musiałabym uczyć pić z butelki, ale jeśli uważacie to za właściwe karmcie mlekiem modyfikowanym. Kaszkę zaczęłam podawać łyżeczką, ale po pewnym czasie, gdy synuś opanował picie z butelki "niekapek" podawałam kaszkę w ten sposób. Przez ósmy, dziewiąty i dziesiąty miesiąc - czyli do momentu kiedy karmiłam jeszcze piersią - kaszkę podawałam rano i wieczorem przed snem, chociaż przed samym zaśnięciem był obowiązkowo jeszcze cycuś. W nocy karmiłam wyłącznie piersią. Kaszka manna była syta, ale o dziwo nie powodowała otyłości. Mój synuś bardzo ładnie przybierał na wadze, ale nie był grubiutki. Kaszka jest na mleku modyfikowanym, zawiera witaminy. Jedyny mankament, że kaszki szybko ubywa, szczególnie w późniejszych miesiącach, gdy dziecko je nie tylko w dzień, ale i w nocy po odstawieniu od piersi. Same zdecydujcie, jak to będzie wyglądało u Was. 
W tym miesiącu zaczęłam wprowadzać herbatki, oczywiście woda była nadal w jadłospisie. Nie podawałam i nie podaję do dziś (roczek) kubusiów, danonków, bobofrutów, chociaż wydaje mi się, że te ostatnie jeszcze zawierają najmniej cukrów. Kubusie i danonki - moim zdaniem - nie powinny pojawić się w menu takiego malucha, nawet do 2 roku życia, ale to moja własna dygresja.
Do potraw, które gotowałam synkowi wrzucałam sporo świeżej pietruszki, (już pod koniec gotowania, aby tylko sparzyć ją) niekoniecznie koperku, ale właśnie pietruszki. Pietruszka ma sporo żelaza, a ja nie podawałam za wiele, właściwie  tylko sporadycznie żółtka jaja gotowanego. Po tym mały miał okrutne zaparcia. Jeśli nie macie z tym problemów u Waszych maluchów, to już możecie podawać żółtko, oczywiście połowę, co mniej więcej trzeci dzień.

Brak komentarzy: