Mówi się, że najtrudniejszy jest pierwszy miesiąc, w drugim też nie jest jeszcze łatwo, ale od trzeciego powoli zaczyna iść z górki.
Nie wiem, jak to będzie u Was, ale u mnie ten trzeci miesiąc nie był jakąś radykalną zmianą na lepsze, chociaż jeśli porównać do pierwszego to faktycznie coś drgnęło.
Mały zaczynał powoli regulować swój tryb jedzenia i spania, chociaż należę do tych "wyróżnionych" mam, których dzieci nie spały zbyt wiele w ciągu dnia (noce również zarwane), co niestety pozostało mojemu synkowi do dzisiaj...niestety.
Mój tryb jedzenia za to nadal nie był uregulowany, ponieważ w dalszym ciągu wystrzegałam się potraw kapustnych i grochowopodobnych, a także smażonych, ale starałam się próbować wszystkiego innego. Nie jadłam miodu, podobno uczula, zresztą uczulam Was - nie podawajcie swoim pociechom miodu do ukończenia pierwszego roczku, a może nawet dłużej (nie wiem dokładnie), ani grzybów chyba nawet do dwóch lat. Zaczęłam jeść cytrusy, ale też bardzo ograniczone ilości. Same sprawdzicie co możecie, a czego nie.
I to chyba na tyle w tym miesiącu, chociaż jeśli jeszcze przypomnę sobie jakieś istotne szczegóły to opiszę później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz